niedziela, 18 sierpnia 2013

016. "Dowód"

- Weź tą rękę - rozkazałam.
Eric niechętnie zabrał dłoń z mojego ramienia.
- Jeszcze nie dałeś mi dowodu - mruknęłam. - Więc jak na razie masz zakaz dotykania mnie.
Chłopak westchnął. Chociaż był zażenowany to i tak postawił na szczery uśmiech. Pomimo tego postanowiłam tego nie odwzajemniać. Nie mam po co się uśmiechać. On równie dobrze może mnie teraz okłamywać. 
- Chodźcie - rozkazała Alice. Otworzyła drzwi do komnaty. Był to dobrze znany pokój "Przychodź - Wychodź", albo inaczej: Pokój życzeń. Pomieszczenie, które ujawnia się tym, którzy go naprawdę potrzebują. Jak widać każdy z nas czegoś pragnie. Powiodłam wzrokiem po znajomych. Najpierw na czarnowłosą, potem na Willa, na końcu na Erica. Wszyscy po chwili weszli do środka.
Skupiłam się na miejscu pełnym bezwartościowych przedmiotów. Różne antyczne porcelany, gadżety, które nie wiadomo do czego służą itd.
- Po co nas tutaj przyprowadziłaś? - zapytałam.
- Coś tutaj zapodziałam - zaśmiała się głupkowato, rozglądając się za zgubą.
Westchnęłam.
- To może my poczekamy na zewnątrz? - zaproponowałam.
- Jak chcecie.
Ja i Eric wyszliśmy z tego miejsca, a Will był tuż za nami. Minęło kilka minut zanim wróciła do nas czarnowłosa. Potem razem wybraliśmy się do miodowego królestwa. 
Nie miałam ochoty na słodycze, ale Alice naprawdę ciągnęło. Nie wiem czego ona tam szukała, ale przebywanie tam zajęło nam z godzinę. W połowie już miałam dosyć także usiadłam na ławce niedaleko. A Eric do mnie dołączył. 
- Gdzie Will? - zapytałam przerywając ciszę.
- Zapodział nam się.
- Aha.
I znowu. Nie wiedziałam jaki temat poruszyć, ale po chwili samo przyszło.
- Moment. Jeżeli chcesz mnie chronić, bo właśnie dlatego dołączyłeś do Voldemorta, a on chce moich mocy... nie rozumiem. To bez sensu.
- Posłuchaj, Noah. Rozmawiałem z nim. Mówił, że chce odebrać ci moce i przywłaszczyć je sobie. A jeżeli tak się stanie, to cie zabije. Zaproponowałem mu, że jeśli dołączę do niego to zostawi cie w spokoju. Zgodził się niechętnie, ale zawsze coś. 
- Rany. Zabrzmiało to jak z jakiegoś dramatu. - specjalnie opowiedziałam kawał, żeby rozładować to napięcie. Udało się. Na twarzy bruneta rozkwitł uśmiech. Również parsknęłam.
- Co tu tak wesoło? - no i pojawił się poszukiwany. 
- Gdzieś ty był, Will? - zapytał Eric.
- Pilnowałem Alice, aby nie narozrabiała.
- Tak w ogóle to, gdzie ona...? - wtrąciłam się.
- Właśnie idzie.
Za nim, niedaleko, zauważyłam czarnowłosą z torbą pełną słodkości.
- Pogięło? - mruknęłam, kiedy już była wystarczająco blisko.
- No co? - prychnęła.
- Jesz słodycze, a normalnego jedzenia nie potrafisz? 
Tylko wzruszyła ramionami. Wyciągnęła z reklamówki lizaka i zaczęła się nim delektować, a ja westchnęłam. 
- Idziemy już? Nie chce mi się tu siedzieć.
- Chciałam was jeszcze zaprowadzić w jedno miejsce...

 * * *

- Po co przyszliśmy do krzyczącej chaty? 
- Przestań zrzędzić i chodź - rozkazała dziewczyna. Szłam tuż za nią, bo trochę obawiałam się tego miejsca. Ciągle coś wrzeszczy i... trzeszczy. Strasznie przeraźliwa ta chatka. 
Było tam strasznie ciemno, a mieliśmy dopiero południe. Wszędzie był kurz i pajęczyny. Nikt nie zaglądał tu od wieków. Tak myślę.
Alice się zatrzymała. Popatrzyłam na jej włosy, bo stała tyłem. 
- Możesz nam w końcu powiedzieć, dlaczego tu jesteśmy? - wkurzyłam się, ale próbowałam nie podnosić głosu. Jeden mały krzyk i może się coś zawalić.
- Tutaj możemy spokojnie przeprowadzić konwersacje, nie zważając na otoczenie - mruknęła prawie niedosłyszalnie.
- Co? - powiedzieliśmy chórem, ja, Eric i Will.
Odwróciła się i spojrzała mi w oczy. Potem wzrok powiodła na Clarka.
- Eric. Powiedziałeś jej o wszystkim.
Przytaknął.
- Will wie? - dodałam.
- Tak. Wytłumaczyłam mu.
Chwila ciszy. O czym będziemy teraz rozmawiać? Boję się... nie wiadomo czego.
Każdy się w coś wpatrywał. Ja - w Alice, ona - w Willa, Will - w podłogę, a Eric - we mnie. Dziwaczna ta sytuacja. 
- No i co teraz? - przebiłam tą niezręczną ciszę.
- Chciałam tylko żebyśmy sobie wszystko wyjaśnili - odparła czarnowłosa. 
Obróciłam się na pięcie i natknęłam się na Erica. Spojrzałam mu w oczy. - Masz dowód? 
- Pewnie - rzekł.
- Dajesz.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prosimy każdą osobę, która przeczytała o komentarz!