sobota, 17 sierpnia 2013

013. "Czyli tak im na mnie zależy"

Tego dnia poszłam na Wielką Salę na śniadanie. Zwykle go nie jadam.
Usiadłam obok Draco, który od razu podał mi list.
"Pewnie wiecie, że Eric Clark pracował dla mnie. Musicie mu powiedzieć, by zrobił kilka zadań".
Tak się wgapiałam i wgapiałam i wgapiałam i...
- O KURWA! - krzyknęłam na całą salę. Nauczyciele popatrzyli na mnie karcąco.
- O japierdolę - powiedziałam już ciszej.
Przecież Eric to chłopak Noah... a ona nienawidzi śmierciożercow.
- Lepiej bym tego nie ujęła - skomentowała Pansy. - Zajmiesz się tym? Przecież ostatnio złamałaś mu nos, to cię chyba zna - zaśmiała się.
- No dobra dobra.
~*~
Noc. Czekałam na dziedzińcu na Erica, który powinien robić obchód.
W końcu przyszedł...
- Eric! Zaczekaj...
- Powinnaś być w łóżku... i spać
- Dobrze wiem, że kiedyś byłeś po stronie Czarnego Pana... on chce, byś wykonał kilka zadań.
Chyba go trochę zatkało.
- Jesteś... ze śmierciożercami? - zapytał powoli.
- Nie twoja sprawa. To jak, wchodzisz w to..? Noah?! - krzyknęłam zdziwiona widząc dziewczynę wyglądającą zza rogu. - Will?! - podniosłam głos widząc drugą osobę. - PODSŁUCHIWALIŚCIE MNIE?! - poczułam się zdradzona. Uciekłam... nikt za mną nie biegł.
Czyli tak im na mnie zależy...
Wbiegłam do pokoju wspólnego i upadłam na kanapę. Podkuliłam nogi i zapłakałam cicho, a potem poczułam ramiona obejmujące mnie. Podniosłam wzrok.
- Draco... - wyjąkałam cicho. Objął mnie jeszcze mocniej. Wtuliłam się w niego i powoli się uspakajałam. W końcu zasnęłam w jego ramionach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prosimy każdą osobę, która przeczytała o komentarz!