piątek, 31 maja 2013

009. "Historia Koleżanki…"

Ech… Noah to nigdy mi nie wierzy. Ale muszę z nią porozmawiać i wyjaśnić swoje obawy. Nie odzywa się do mnie od tamtego wydarzenia.
Zobaczyłam ją na schodach. Szła wraz z Ericiem i rozmawiali. Muszę z nią porozmawiać, a jako, że skończyłyśmy już lekcje będzie prosto.
Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Błyskawicznie się obróciłam i dałam kolesiowi z liścia. Te nauki karate są na prawdę przydatne.
Spojrzałam na osobę, którą uderzyłam. O, nie. Will. Pochyliłam się i pomogłam mu wstać, w końcu trochę siły mam w dłoni.
Podszedł do nas Eric, wraz z Noah. Chłopak zaczął się z nas śmiać. Zacisnęłam ręce w pięści i lewym prostym chciałam go uderzyć, jednak zatrzymałam się tuż przy jego twarzy.
- A w mordę chcesz? - zapytałam złowrogo.
- Nic mi nie zrobisz - powiedział z przekonaniem. Westchnęłam z politowaniem. Prawym sierpowym walnęłam go w policzek, cofając lewą pięść. Popatrzył na mnie, a ja wyprowadziłam lewego prostego, który spoczął mu na nosie (boks też trenowałam). Usłyszałam ciche chrupnięcie i uśmiechnęłam się z satysfakcją, która mimo wszystko nie trwała długo. Mój tryumf przerwał pan Snape. Wkurzony popatrzył na mnie i zapytał
- Alice, znowu kogoś pobiłaś?
- Należało mu się - powiedziałam naburmuszona. - Uważał, że jestem słaba, więc udowoniłam mu, że nie.
- Ale nie musiałaś łamać mu nosa - westchnął. - Idziemy do mojego gabinetu i tam pomyślimy nad karą. A jego zaprowadźcie do skrzydła szpitalnego.

~*~

- Naprawdę nie wiem, co mam ci zrobić. Może napisz sto razy "Nie będę bić ludzi".
Jak chciał, tak zrobiłam. Gdy odrobiłam karę poleciałam do skrzydła szpitalnego, bo wiedziałam, że Noah tam będzie. Nie myliłam się. Siedziała przy łóżku Erica. Podeszłam do niej.
- Możemy porozmawiać? Chcę naprostować to, co powiedziałam ostatnio.
- Dobrze - odeszłyśmy na pewną odległość.
Opowiedziałam jej o mojej sytuacji.
- Moja koleżnka znała kiedyś takiego kolesia, który się w niej  zakochał. Latał za nią, prawił komplementy i pytał o chodzenie. Był mniej więcej w wieku Erica.
Zabrał ją i mnie  do klubu, a tam upił się. Pijany wyznał, że chce się tylko z nią zabawić, a potem miał zamiar ją porzucić. Chciał ją  zgwałcić, ale jego koledzy ją  uratowali. Właśnie dlatego, wraz z nią zaczęłam trenować boks i karate - przerwałam na chwilę. - Dlaczego ci to mówię? Bo nie chcę, byś podzieliła jej los. Uważaj na Erica i nie rób nic, czego później będziesz żałować. Tylko o to proszę - powiedziałam i wyszłam zostawiając ją zszokowaną.

[Napisane, opublikowane, a teraz Akumy kolej xD]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prosimy każdą osobę, która przeczytała o komentarz!