Obudziłam się rano i zaczęłam rozpamiętywać wydarzenia z wczoraj.
~retrospekcja~
- To co będziemy robić? - spytał Will.
- Może pójdziemy do Hogsmeade? - zaproponowałam.
- Przecież nie mamy wejściówek... - zaoponowała Noah. - A po nie trzeba do profesora Snape'a...
- No właśnie - uśmiechnęłam się złowieszczo.
~*~
- No ale proszę, ja tak bardzo proszę - zrobiłam słodkie oczy. Błagałam go już od piętnastu minut, a on nic! Kompletna skała!
Noah, Eric i Will czekali przed gabinetem. Myślałam, że nigdy mi się nie uda a tu:
- Ech, No dobra. Ile?
- Cztery - ucieszyłam się jak mała dziewczynka. On tylko westchnął i wypisał te wejściówki.
Wychodząc zobaczy wam Pansy, Draco i Zabini' ego czekających przed gabinetem.
- A wy tu po co? - zapytałam.
- Wejściówki do Hogsmeade - powiedział Blaise i spojrzał na papiery, które trzymałam w ręce. Kiwnęłam głową.
- Męczyłam o nie Snape' a 15 minut, więc macie szansę - zaśmiałam się.
- Spotkamy się tam? - zapytał Draco.
- Nie… idę z nimi - wskazałam ruchem głowy Willa, Erica oraz Noah.
- Przecież… są rozkazy… - Pansy ściszyła głos.
- Ale wy nic nie powiecie, prawda? No to pa! - podeszłam do Noah i wręczyłam jej papiery. Poszliśmy do miasteczka.
~*~
Staliśmy przed sklepem przed książkami.
- Nie mam pieniędzy już, a chciałam sobie kupić książkę specjalistyczną! - wkurzona Noah chodziła w kółko. Rozglądnęłam się i w oczy rzucił mi się bogaty pan z sakiewką i to dość ciężką. Podeszłam do niego, niby na niego wpadając, przy okazji zabierając mu pieniądze. Przeprosiłam, a on się w ogóle nie zorientował. Podałam pieniądze Noah.
- Ty kradniesz?! - zdziwiła się. Powiedziałam, że wytłumaczę jej podczas jutrzejszej nauki. Ale w życiu nie powiem jej, że jestem z sierocińca, tylko, że czasem zmusza do tego sytuacja, albo coś.
~koniec~
No cóż, trzeba się ubrać i iść na śniadanie.
Założyłam mundurek, nie będę przecież w szkole chodzić w normalnym stroju, No nie?
Poza tym dzisiaj były sprawdziany do drużyny Quidditcha, więc musiałam pogadać z Draco, w końcu to on jest kapitanem.
W Wielkiej Sali spotkałam Noah i Erica.
Byłam akurat w okularach, takich specjalnych do gry. Musiałam je mieć, żeby przynajmniej widzieć przez dwoje oczu przez chwilę.
Moja wada wzroku, zaczęła się tak, że w jednym oku zaczęło mi się zawężać pole widzenia. Były czarne plamy, aż obraz zupełnie zniknął
Nie musiałam im się tłumaczyć z tego co robię, a ich pytania doprowadzają mnie do złości czasami. Ale nie mogłam nie powiedzieć czegoś rudowłosej. Ale to po egzaminach.
~*~
Choleeeera! Kto wymyślł egzaminy do qudichha tak wcześnie?! Kurde.
Chciałam być ścigającym, więc musiałam się postarać. Gotowa stałam już na boisku z miotłą w ręce. Rodzice Malfoya dali mi ją w moje urodziny. Nimbus 2000. Na trybunach z moich przyjaciół była Noah i Pansy.
Zaraz zaczynają się egzaminy.
~*~
Taak! Zdałam! Jestem nowym ścigającym Ślizgonów! Pięknie.
Przed stadionem czekała na mnie Noah, żeby mi pogratulować.
- Gratulacje - uśmiechnęła się.
- Dziękuję. Chciałabym ci coś powiedzieć. Uważaj na Erica.
- O co ci chodzi? - zapytała zdziwiona.
- Chłopakom w tym wieku chodzi tylko o jedno... o seks. Zaliczy cię i porzuci, zobaczysz.
- Eric taki nie jest! - obraziła się i pobiegła do szkoły.
Ale ona jest naiwna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Prosimy każdą osobę, która przeczytała o komentarz!