wtorek, 22 stycznia 2013

001. "No to po mnie"

Stałam obok pociągu na peronie 9 i 3/4. Kto by pomyślał, że już pięć lat tam chodzę. Starzeję się.
~Retrospekcja~
Dziesięcioletnia dziewczynka siedziała w swoim pokoju, w sierocińcu. Była samotna. Mieszkała tutaj od urodzenia i nie sądziła, że ktoś to zmieni. Nagle ktoś wszedł do pokoju.
"Nigdy nikt mnie nie odwiedzał. Dziwne" - pomyślała i zmarszczyła brwi.
- Witaj - powiedziała wysoka kobieta. - Jestem Minerva MacGonnagal.
- Dzień dobry. - powiedziała czarnowłosa szytwniejąc.
- Jestem ze szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
- Magii? - czarnooka uniosła brwi.
Kobieta przyjżała się dziecku. Niskie, blade. Miało trójkątną twarz i duże czarne oczy. Długie włosy okalały jej twarz a nieprzycięta grzywka zasłaniała oczy i brwi wiecznie ściągnięte w wyrazie zdziwienia.
- Tak. Jestem czarodziejką.
- Ta, a ja różowym motylkiem - powiedziała sarkastycznym tonem. Minerva zdziwiła się. Nigdy nie spotkała się z takim trudnym dzieckiem.  - Może mi jeszcze powiesz, że ja też jestem utalentowana magicznie i przyjechałaś tu, żeby dać mi list i pieniądze na książki?
- Trafiłaś w samo sedno. Proszę, nazywaj mnie panią. Będę twoją nauczycielką.
- Okej. Spoko. Proszę pani. Wszystko, byle się stąd wyrwać.
~koniec retrospekcji~
Spojrzałam na drzwi, a raczej kolumnę. Ciekawe, jakie czary pozwalają na ukrycie peronu?
Szukałam wzrokiem w tłumie koleżanki. Koleżanki? Chyba nie. Przyjaciółki, może jedynej. Nie, napewno jedynej. Z reguły byłam zamkniętą w sobie samotniczką.
Teraz jej nie ma - pomyślałam - wejdę do pociągu.
Wolne przedziały... nigdzie ich nie ma! Tylko w jednym były dwa miejsca, a to i tak dużo. Siedziała tam wielka trójca... a nie, nie było Hermiony i Rona. Czyli Harry, Ginny, Neville i Luna. Weszłam do przedziału i usiadłam przy oknie.
- Przepraszam, ale to nasz przedział - powiedział Harry spoglądając na mnie znacząco.
- Przepraszam, ale to nasz przedział - przedrzeźniłam go cienkim głosem. - I co mnie to obchodzi? Wykupiłeś go na własność? To jedyne miejsca w całym pociągu, dla twojej informacji.
- One są zajęte! - krzyknął Neville.
- Ups. To będą te osoby musiały znaleźć sobie inne - po tych słowach wstali i wycelowali we mnie różdżkami. Wyjątkowo mnie nie lubili. Co z tego, że jestem Ślizgonką? Usadowiłam się wygodniej i nic nie robiłam sobie z zagrożenia, które nie istniało. - Wiesz co, Harry? Nie spodziewałam się tego po tobie. Już raz cię wyrzucili, zrobią to ponownie?
- Skąd wiesz? - zapytał zdziwiony.
- Moje sposoby. A teraz usiądź bo się przegrzejesz. O, jest ta mądra panienka! Noah!
- Witaj Alice! Witaj Luno, Ginny, Harry, Neville - uśmiechnęła się.
- Cześć - powiedziała uśmiechając się Luna. - Ty się z nią przyjaźnisz? Jest trochę dziwna...
Roześmiałam się.
- Ja? Dziwna? To raczej ty jesteś dziwna! - szyderczy śmiech rozległ się się w przedziale.
- Alice, uspokój się! - wykrzyknęła Noah
- Nie, dzięki. Sama mogłabyś się uspokoić. Tylko nie wyskakuj mi teraz z mądrymi sentencjami! Cisza! Zaraz ruszamy! Albo nie. Idę się przejść! - wyszłam z przedziału i skierowałam się do Ślizgonów. Powitałam Blaise'a
- Siema Zabini!
- Hej Alice. Wiesz, że Malfoy został prefektem?  - Przecież to było wiadomo już rok temu. Zgaduję, że go nie ma, a miałam do niego sprawę. Okej, idę.
- Ten wasz związek nadal istnieje? - zapytał.
Zabini, wyliczając Czarnego Pana, był jedyną osobą, która wiedziała o tym. Miałam zostać kiedyś śmierciożercą, a przez to Voldemort kazał nam być razem. Nie powiem, że go kocham, no ale cóź.
- Tak, niestety musi istnieć. Dobra, trudno, kiedy indziej z nim pogadam.
- Okej, przekażę mu, że byłaś.
- A twoja miłość? - zapytałam, chcąc mu zrobić na złość. Uśmiechnęłam się wrednie.
- Nieważne. Idź już, idź!
Zrobiłam o co prosił. Wyjęłam z kieszeni papierosy, które podwinęłam na peronie i zapaliłam jednego. Otworzyłam okno, żeby nie śmierdziało.
Paliłam już trzeciego, gdy zobaczyła mnie Noah.
No to po mnie.

* * *

[Oto pierwszy post. Mam nadzieję, że się podoba! Pozdrawiam!
~Asoka]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prosimy każdą osobę, która przeczytała o komentarz!